Translate

wtorek, 25 października 2011

Wizyta kolegi rzeźbiarza

Człowiek całe życie coś buduje a za jego plecami jakiś popapraniec to wszystko rujnuje. Przyszedł z bagnisk nadbużańskich bóbr przed mój dom i począł destrukcję. Dopóki wycinał krzaki i chwasty i gromadził zapasy na zimę, to patrzyłem na działania gryzonia z życzliwym zainteresowaniem. Ale runęło do wody drzewo jesion, które posadziłem 25 lat temu. Czysta złośliwość. Samiec alfa wdarł się na moje terytorium i psuje. Poza tym on robi doskonałe rzeźby w twardym jesionowym drewnie, dużo lepsze niż moje skulptury. To wystarczy by znienawidzić.



Bóbr jest pod ochroną, więc nie mogę zniszczyć kręgowca w sposób klasyczny. Bydlę zresztą jest bardzo czujne i widziałem go tylko raz, mordę ma wielką jak wiadro. Trzymał w paskudnych zębiskach ogromny konar, gruby jak noga dobrze wykarmionej Greczynki.
Rozpocząłem wypompowywanie wody do rowu melioracyjnego, co potrwa ze dwa tygodnie. Bez wody spryciarz nie pociągnie długo i wniesie się.