Translate
wtorek, 31 maja 2011
poskrobać DRZWI PŁOCKIE
Związki mojej rodziny z Rosją są bardzo silne i prastare. Jeden z moich pradziadków wyjechał do Rosji na zaproszenie Cara na Syberię. Żona czekała i po 12 latach powrócił pradziadek do domu. Było mu na Syberii bardzo dobrze i wszyscy wiemy, że dużo jest tam teraz moich sióstr i braci wielkopłetwych i wielkonosych.
W następnym pokoleniu dziadek wylosował służbę wojskową 25 letnią i był adiutantem generała w białej gwardii. Albo służącym, co na jedno wychodzi. Generał wiedział skąd wieje wiatr historii i poczerwieniał, stał się bolszewikiem. Wszystkie bitwy generał przegrywał a w panicznej ucieczce przed wrogiem nie zapominał mój dziadek o czemadanach generała, za co otrzymał kilogramy medali i orderów za bohaterstwo.
Więc kiedyś było łatwo wyjechać do Rosji, wiz nie było potrzeba. A teraz trudno, jednak mam wizę i jadę. Będę miał tam wystawę rzeźb wspólnie z obrazami Marka Jędrycha. Marek ma tyle samo lat co ja i tyle samo kończyn, co nie przestaje mnie zadziwiać. Mamy więc razem 108 lat, cztery nogi i cztery ręce. Gdybyśmy jednak byli braćmi syjamskimi, to liczba kończyn byłaby ta sama, ale lat mielibyśmy 54. Zapraszam serdecznie na wystawę, chociaż wątpię, by ktoś przyjechał.
W Płocku drzwi w katedrze to kopia, ja poskrobię oryginał.