Translate

niedziela, 20 lutego 2011

Korespondencja z Warszawy: Jak żyć?

Mój korespondent z Warszawy o nieustalonym jeszcze pseudonimie przesłałłł ciekawe przemyslenia.


Jak żyć

Ja na tę Wigilię wszystko przygotowałem i kiedy wstałem i odczytałem ten tekst radiowy, to jakby wielka fala miłości, którą można by obdzielić trzy siódme wojska spłynęła ze ścian, z sufitu, zewsząd.

Trzustka i śledziona, które odpowiedzialne są za uczucia trzymają te kody. Nasze odczucia, przyczyny naszych niepowodzeń mają źródło w zdarzeniach, które zawierają pomniejsze zdarzenia i są powodowane przez różne przyczyny. Szereg rzeczy nasz umysł pomija, szereg rzeczy odsuwamy, odpychamy od siebie, odkładamy na później i potem nic z nimi nie robimy. A one się gromadzą, zwłaszcza w dzieciństwie. To jest lenistwo emocjonalno-duchowe, po części jest usprawiedliwione przez ewolucję, przez nasz umysł ssaczy. A chodzi o przemianę duchową, którą trzeba poczuć każdą komórką swojego ciała. Jako dzieci rodzimy się, a potem dowiadujemy się, że człowiek ma również duszę. Trzeba całą duszą w to wejść i spytać "co czuje twoje serce?". Przy ocenie zdarzeń i sytuacji intelektualnie rozrabiając wpychamy sobie do głowy setki scenariuszy, mamy bardzo dużo myśli, które kotłują się jak w piekielnym tyglu. Najważniejsza jest intencja, myśl, a dopiero potem działanie. Jeżeli zapaskudzić sobie umysł zawiłymi, przeintelektualizowanymi scenariuszami, to nasze życie będzie całe zapaskudzone. Każdy złożony jest z energii męskiej i żeńskiej. Mężczyźni otwierają się na uczucia, nie muszą już ganiać za mamutami, łowić, churchotać i strzelać z łuku do pterodaktli i tyranozaurów. Z ewolucji człowieka Zachodu wynika, że należy czerpać z tego źródła, z którego wypływają dobre kody wewnętrzne. Otaczają nas duchy wiatru, przyrody, powietrza, których na co dzień nie dostrzegamy. Żeby dotrzeć w głąb siebie potrzeba modlitwy lub medytacji lub oddychania. Można zatkać wieczorem jedną dziurkę od nosa i wypuszczać powietrze drugą dziurką od nosa, oczyszczając swój umysł ze zbędnych artefaktów. Wykonać 9 takich oczyszczających oddechów. Siedzi się na krześle, nogi wyprostowane równolegle do siebie. Prawa dłoń złożona w pięść i włożona w drugą tak, by tworzyła muszlę skorupiaka. Ręce kładziemy na kark, tam gdzie znajduje się nasz pierwotny mózg zwierzęcy. Łokciami dotykamy do kolan i glęboko oddychamy, wyrzucamy dwutlenek węgla, azot i fosforany. Rozprowadzamy równolegle energię po ciele. Chodzi o ekwipartycję energii duchowej, energii Wody, Powietrza i Ziemi; ma to znaczenie soteriologiczne. Z rąk robimy nożyce i równoważymy nasze siły wewnętrzne razem z oddechem. Oddech przynosi życie. Oddech jest życiem. Oddech to życie. Oddech to wolność. Oddech jest wolnością. Oddech rzutuje na emocje i reintegruje most ku najwyższemu brahmanowi. W dzieciństwie rodzice w ciało to wsadzili. Ciało tego nie akceptuje, ale to musiało przyjąć, mimo, że nie bardzo chciało. Potem to wychodzi i to trzeba regulować i równoważyć. I wtedy, gdy to się dzieje, to człowiek zaczyna być lżejszy, bo to wycieka, wyłazi, zaczyna wychodzić na światło dzienne. Te wzory, które wciągnęły dzieci nie mogą wiecznie trwać. Aby mieć dobre relacje z otoczeniem, być szczęśliwym i sprawić, by nasze dzieci również były szczęśliwe i stworzyły szczęśliwe relacje ze swoimi partnerami, aby założyły szczęśliwe rodziny i czerpały satysfakcję z życia to trzeba się tego pozbyć, odrzucić to... Ta negatywna energia zbiera się w okolicach brzucha i podbrzusza. Tam toksyczne środowisko przenika poprzez pory w skórze i jest to sprawa psychosomatyczna, związana z samoobjawieniem jaźni (puruszy). One same się przeżarły przez to wszystko, trzeba to przepracować, nie ma na to sposobu, cicho siedzieć na kupie grochu, modlić się i medytować. Aby zatrzymać wszystkie funkcje mentalne i na końcu drogi osiągnąć nieśmiertelność i wolność. Aby nie było już niczego.