Translate

poniedziałek, 22 lipca 2013

ŻELAZNY REPERTUAR

Do końca jesieni w Arboretum w Bolestraszycach można zobaczyć moją wystawę, której nadałem tytuł Żelazny Repertuar. W sobotę 20 lipca był wernisaż zakończony niezłą balangą. Po wernisażu dość łatwo osiągnąłem drugą prędkość kosmiczną po spożyciu nieznanej mi ilości piwa Żubr i nalewki z derenia. Poniżej tekst o wystawie z katalogu ŻELAZNY REPERTUAR Tytuł wystawy, który jej twórca nadał z premedytacją, odwołuje się do językowych i semantycznych asocjacji, sugerujących, iż żelazo jest surowcem chętnie i często przez niego wybieranym i, że na starcie z nim jest stale przygotowany. Literackość i metaforyczność tytułu przypomina też ciekawe i wieloznaczne sensy i związki, jakie od epoki żelaza materiał ten w historii kultury i świadomości człowieka wytworzył. Żelazo jest metalem używanym od ok. 1200 r. p.n.e. Dla starożytnych Żydów było emblematem utrapienia, niewolnictwa ale również stanowczości i zdecydowania. W tradycji ludowej było najlepszą obroną przeciw złym duchom, wampirom a w postaci podkowy, gwoździa wbitego w kołyskę- przynosiło szczęście. Eklezjastyk mówi, że „Pewne rzeczy potrzebne do życia ludzkiego są: woda, ogień, żelazo”. Mogło być też metalem demonicznym a nawet szatańskim narzędziem śmierci, brutalnej siły, przemocy. Dziś symbolizuje niezmienność, twardość, odporność, siłę, karę, cierpliwość, niewolę, broń. Jest to materiał stary i szlachetny. Można z niego zrobić „żelazną dziewicę”, „żelazny krzyż”, „żelazną kolej” albo części do maszyn przemysłowych. Daniel Ludwiczuk zajmuje się żelazem w celach kreacyjnych, dopiero wtedy, gdy jego trwałość dopadnie rdza a jego utylitarną postać, redukcja. Na złomowiskach i gospodarskich zaroślach odnajduje porzucone narzędzia i sprzęty, znużone, martwe rzeczy, skazane na „zgon sierocy”, gdyż uległy czasowi, modzie, zniechęceniu swych posiadaczy. Zanim zje je rdza a pamięć pogrzebie Daniel wydobywa je do nowych związków. Rupiecie, szpargały, żelazne kaleki i niemoty prowokują twórcę do uruchomienia procesu transmigracji bytów zapomnianych. Odnajdują kolejne wcielenia w nowych formach przeinaczonych z użytkowych w artystyczne. Zyskują nie tylko kolejne istnienie ale, w nagrodę, istnienie wdzięczne. Niepodobne do minionych kształtów, zmęczonych użytkowaniem, wchodzą pod ręką Daniela w niebanalne związki, ciesząc oko i budząc namysł nad przemocą czasu i odwiecznym oporze sztuki wobec praw koniecznych. Maria Daszko