Translate

sobota, 9 sierpnia 2014

Obrazki spod Białegostoku

W Białymstoku (nie mylić z Białymstolcem) i okolicach silne są nastroje ksenofobiczne. Ludek nie cierpi tu obcego, w nocy ma koszmary, śni mu się gender i budzi się taki z zasikany ze strachu o 3 nad ranem. Szczytem debilizmu było zniszczenie minaretu w Kruszynianach przez namalowanie symbolu Polski walczącej. Postanowiłem sprawdzić wytrzymałość autochtonów i popedałować po podbiałostockich terytoriach. Pedałowania jednak malutko było, osiem pedałów przyczepionych do czterech rowerów smętnie zwisało za samochodem marki Żiguli a rzekomi wielbiciele pedałów pogrążyli się w alkoholiźmie piwnym. Wstąpiliśmy na kolację do Wasilkowa, a tam przedziwna góra z "Żywą wodą". Jak wiadomo wodę można podzielić na: a.woda żywa, b.woda nieżywa, c.woda niepoczęta. Góra ta katolicka w Wasilkowie pozazdrościła kariery duchowej i biznesowej prawosławnej "Świętej górze w Grabarce". Można tu kupić doskonale oszlifowane krzyże, malutki po 1 złoty, poprzez średnie do największych po 80 złotych. Pielgrzymi zostawili tu dużo kasy, bo krzyży na górze jest ilość nieprzeliczalna nawet dla urzędu skarbowego. Są poza tym potężne stalowe konstrukcje krzyżowe ufundowane przez instytucje publiczne,zapamiętałem krzyż sięgający chmur ufundowany przez przedsiębiorstwo komunikacyjne z Lublina. Sprawdziłem, nie pomogło, bankructwo. Widoczne za niski.