Translate

środa, 24 września 2014

Plener fotograficzny w Bułgarii.

Wyposażony w aparacik fotograficzny i pięć obiektywów ruszyłem ulicami Sofii na łowy. Widzę dziwną scenkę uliczną, o co nietrudno w Bułgarii, wyciągam cyfrówkę, widzę piękny kadr, naciskam migawkę. I nic. Zostawiłem kartę pamięci w komputerze 1500 kilometrów na północ. Teleportacja się nie udała więc pomyslałem, że warto w tym momencie otworzyć sobie żyły, przecież przygotowania i organizacja zajęły mi pół roku. Z braku niezbędnych narzędzi zrezygnowałem z szarpania żył i wyłudziłem od kobiety stojącej obok jej pamięć. No i zrobiłem zdjęć tak dużo, że aż za dużo.
Bułgaria jest piękna i egzotyczna, pod warunkiem, że nie odwiedza się miejsc dla turystów. Czy Bułgarzy lubią Polaków to nie wiadomo, ale jeden na pewno nie polubił naszej podnieconej gromadki. W prowincjonalnym miasteczku jegomość tłustawy w wieku około 30 lat uniósł środkowy palec do góry i kilka razy wykrzyczał "Polska świnia". Pocieszaliśmy się, że "świnia" to pewnie dlatego, że nie zna słowa "kurwa". Zresztą Niemcy tez niedawno krzyczeli polnische schweine a teraz ich kochamy, więc kochajmy też wszystkich Bułgarów.
Na zdjęciu sprzedawca dyń w stolicy Bułgarii Sofii.